Taki cel własnie przyświeca mojemu zbieraniu każdego skrawka materiału,jaki pozostaje po uszyciu czegoś większego,a juz szczególnie jeśli to jest skrawek kolorowy,przykłuwający uwagę,czyli po prostu ładny.Nic nie może wylądować w koszu ,bo wszystko kiedyś "przydasie" .
Tak oto ze skrawków,czyli po prostu resztek uszyłam kilka takich "przydasiów"
okładki na zeszyty
a to kosmetyczki,oczywiście z kawałeczków pozszywane,usztywnione fliseliną, wewnątrz z podszewką i zamykane na zamek
Znam to z własnego podwórka i potwierdzam że praca z ścinkami to super zabawa. Gorzej tylko, że trzeba to gdzieś przechowywać. Super kawałkowe rzecze :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za zacięcie i pracowitość. Skrawki ślicznie pozszywane.
OdpowiedzUsuńświetne.Szczególnie podobają mi się te ostatnie kosmetyczki.
OdpowiedzUsuńja też mam coś takiego,że zbieram końcówki.I potem robię paskowe rzeczy:)
:))Wczoraj przytargałam całą reklamówkę ścineczków i zaczęłam zszywać , szybko mi się znudziło ,ale teraz jak patrzę na Twoje śliczne prace,to myślę,że jeszcze się za to wezmę:))
OdpowiedzUsuńI takie cudeńka są najpiękniejsze:)Każdy kawałeczek na wagę złota♥
OdpowiedzUsuńJakie fajne te okładki na zeszyty:) bardzo pomysłowe i ciekawie dobrane materiały!
OdpowiedzUsuń