Szukaj na tym blogu

18 kwietnia 2013

Łatka do łatki,szmatka do szmatki .....

i mamy okładki,na zeszyty,na książki, saszetki na drobiazgi i różne skarby,które trzeba schować przed innymi.
Taki cel własnie przyświeca mojemu zbieraniu każdego skrawka materiału,jaki pozostaje po uszyciu czegoś większego,a juz szczególnie jeśli to jest skrawek kolorowy,przykłuwający uwagę,czyli po prostu ładny.Nic nie może wylądować w koszu ,bo wszystko kiedyś "przydasie" .
Tak oto ze skrawków,czyli po prostu resztek uszyłam kilka takich "przydasiów"
okładki na zeszyty

a to kosmetyczki,oczywiście z kawałeczków pozszywane,usztywnione fliseliną, wewnątrz z  podszewką i zamykane na zamek



Zapewniam was ,że to bardzo relaksujące zajęcie,taka zabawa z patchworkiem!!!

6 komentarzy:

  1. Znam to z własnego podwórka i potwierdzam że praca z ścinkami to super zabawa. Gorzej tylko, że trzeba to gdzieś przechowywać. Super kawałkowe rzecze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam Cię za zacięcie i pracowitość. Skrawki ślicznie pozszywane.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne.Szczególnie podobają mi się te ostatnie kosmetyczki.
    ja też mam coś takiego,że zbieram końcówki.I potem robię paskowe rzeczy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. :))Wczoraj przytargałam całą reklamówkę ścineczków i zaczęłam zszywać , szybko mi się znudziło ,ale teraz jak patrzę na Twoje śliczne prace,to myślę,że jeszcze się za to wezmę:))

    OdpowiedzUsuń
  5. I takie cudeńka są najpiękniejsze:)Każdy kawałeczek na wagę złota♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie fajne te okładki na zeszyty:) bardzo pomysłowe i ciekawie dobrane materiały!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za odwiedziny, a jeszcze jeśli zostawisz po sobie ślad będzie mi bardzo miło ;)