Szybciej niż zwykle rozkwitła w tym roku lawenda w przydomowym poletku.
Scięta, czekała powiązana w bukieciki aż wyschnie.
Kilka bardziej rozwiniętych gałązek powędrowało do wazonu, a ich śliczny zapach rozchodził się po całym pokoju
Wysuszone, powiązane bukiecki daje się łatwo oskubać z kwiatków, więc praca przy tym to sama przyjemność i pachnie dosłownie w całym domu.
Kolejna czynność to napełnienie suszem lawendowym bawełnianych , kolorowych woreczków
Te uszyte wcześniej w zimowe wieczory prezentują się bardzo okazale, można upajać się zarowno zapachem(kiedy pełne już), jak i ich wielokolorowymi barwami, gdyż niektóre uszyte z 3 różnych kawalków wygladaja naprawde oryginalnie.
A tak wygladają gotowe, kolorowe, pachnące .
Jeśli ktoś byłby chętny na taki woreczek lub ususzony mały bukiecik , to serdecznie zapraszam.
Adres do mnie podany w prawym górnym roku bloga.
Pozdrawiam wszystkich tutaj zaglądajacych i dziękuję za odwiedziny.
Uwielbiam lawendę, jej kolor i zapach. Też udało mi się w tym roku zakupić wielki bukiet, który urzekającym zapachem wypełnił całe mieszkanie, a teraz właśnie się suszy. Jeszcze tylko muszę uszyć kilka woreczków i zachowam ten letni zapach na dłużej. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny, miłosniczko lawendy
UsuńNo śliczne woreczki, piękne materiały wybierasz. :) Uwielbiam lawendę, nie tylko za zapach, ale ja też wielka miłośniczka fioletów. hehe :)
OdpowiedzUsuń